Rozmowa z akwarystą Romanem Štefankiem, trzykrotnym zwycięzcą europejskich wystaw Proporczykowce w ciągu ostatnich trzech lat, odkrywa fascynujący świat hodowli rzadkich ryb. Dowiedz się, dlaczego Proporczykowce są tak unikalne i jakie wyzwania niesie hodowla krewetek Sulawesi.
Już po przyjeździe jasne jest, że dom kryje akwarystyczną hodowlę. Na podwórku stoją duże puste zbiorniki. Automatycznie idę otwartą bramką do garażu/suterenu, gdzie przyjaźnie wita mnie główna osoba tego wywiadu, trzykrotny zwycięzca międzynarodowych konkursów Proporczykowców, pan Roman Štefanko. Tuż przy wejściu do hodowli widać ładnie utrzymane zbiorniki z pięknymi rybkami w środku. Im głębiej schodzę do suterenu, tym ciekawsze okazy, aż w pełni zachwyca mnie małe pomieszczenie poświęcone Proporczykowcom
Máte to tu krásné a ty proporczykowce…
Wiejówki, które mamy na wystawy, są rzadsze. Uda się wychować może 30 rybek i są tam cztery samiczki. Każdy mówi: „To nic nie wytrzyma. Ja tego nie chcę.” A przy tym w zimnej wodzie wytrzymają nawet dwa, trzy lata. Hoduję około 25 gatunków tylko na wystawy. Przeważnie Diapteron i małe Aphyosemion, którym wystarcza temperatura 16–22 °C.
Tak, temperatura ma znaczenie.
Patrzyłam, że macie bardzo ładne wszystkie akwaria i w nich ładne okazy.
Do czyszczenia i wymiany wody używam węży.
Kolega się tu niedaleko przeprowadzał i dał mi za bardzo dobrą cenę ok. 30 akwariów robionych na zamówienie. Więc trochę to przeorganizowałam. Na początku miałem z przodu chyba kilkubudynkowe zbiorniki, w których hodowałem neonkę zwyczajną. Tylko przez rok, ale potem pomyślałem: „Pieniądze to nie wszystko. To jest o zdrowiu.” Ciągle na okrągło mieliśmy tarło 800 sztuk. Codziennie 100 par. Dzień przerwy i znowu.
Zaskoczyło mnie niesamowicie, że nawet wielkoproducenci neonek liczą je ręcznie. A przecież istnieją automaty do liczenia.
Wiem, że jeden hodowca w Niemczech ma ogromną plantację i robi pół miliona neonek miesięcznie. Mają sorter i liczy to, ale pakują to fatalnie. Ryb bez pokryw skrzelowych, bez oczu… wszystko. Tak tam jest. A w Niemczech chcieliby, żebyśmy im za 10–12 centów dawali dobre ryby, żeby były posegregowane.
Trzy korony za neonkę, to jest niewiarygodne.
Nasi eksporterzy rywalizowali między sobą. Byli zachłanni. Szczytem zachłanności było kupić neonki z Malezji, przeopakować je i wysłać do Niemiec jako czeskie. Dziś jest tak źle, że nie da się z tym nic zrobić.
I też myślałam, że z tego chyba nie ma wyjścia.
My teraz hodujemy Pandy i też musieliśmy zejść z ceną.
Około 10 lat temu kosztowały 40 Kč, a w sklepie 70 Kč, ale nie wytrzymywały. Wiele osób miało z nimi złe doświadczenia.
Pandy hoduje wielu ludzi. Ale może się to przydarzyć.
Ratunkowe hodowle i krewetki Sulawesi
ForAquarist to właśnie projekt wspierający akwarystykę i hodowców.
Teraz patrzyłem na wasze ogłoszenia i jest tego mnóstwo.
Ale dużo informacji o was nie da się znaleźć. Tylko wasze sukcesy na wystawach proporczykowców. Zaczniemy więc od tego, jak się zainteresowałeś hodowlą ryb?
Hodowałem rybki od dzieciństwa. Przed wojskiem miałem parę akwariów, a po wojsku zacząłem w pełni. Po wojsku zacząłem od pielęgnic z Malawi i Tanganiki. Miałem to w bloku. Wstawałem rano o czwartej, robiłem ryby, o szóstej do pracy (jeździłem ciężarówką), a po pracy znowu. Tak było przez osiem lat.
W dzieciństwie jakie rybki?
Betty, pawi oczka na szafie. W 1980 roku to nie była żadna zabawa. Klejów nie było dużo, żeby to posklejać. Szkliło się to do ramy. Uszczelniacza nie było.
Robimy jakieś sześć gatunków na sprzedaż.
To, co tam jest, to krewetki Sulawesi i są niesprzedawalne. Nieoficjalnie pomagam zoo. Pomagam im w hodowlach ratunkowych, więc to robimy razem. Załatwiłem dla nas kolejne dwa gatunki, żeby mieli Caridina spongicola i masapi.
W zoo mają je na białym piasku i jest tam jeden kamień i wszystkie te krewetki są widoczne. Ale jeśli przywrócisz im ich naturalne środowisko, to są np. na skraju kamienia i jak mnie zobaczą, to stają nieruchome i zaczynają się cofać. Dennerli jest ich tam dużo i wiedzą, że nic im nie grozi, więc są dobrze widoczne.
Widziałem je w ZOO i znam chłopaka, który się nimi opiekuje, więc mówię: „Chcę to robić. Co mam kupić? Pokaż jak się to robi.”
Na koniec nie jest to aż tak trudne, zachować podstawowe warunki. Dla nas, którzy wiedzą, jak się nimi zajmować, to nie jest trudne. Chodzi o utrzymanie czystej wody od związków azotowych i rozpuszczenie w wodzie minerałów, dlatego dopiero przy pH 8,5 trudniejsze gatunki z Sulawesi donoszą ikrę. Wszystkie noszą ikrę, ale nie donoszą, jeśli pH nie jest wystarczająco wysokie. Tracą ją.
Czy stosujecie jakieś środki?
Sole mineralne. Sprzedają je specjalnie sulaweskie. Za pieniądze można wszystko załatwić.
Gorsze jest to, że trzeba utrzymywać 28 °C. Więc potrzeba dużo ogrzewania.
Wydzieliłem siedem zbiorników i jestem gotowy pomóc przy siedmiu gatunkach. Zobaczymy, czy uda się je zdobyć. Będziemy mieli nadzieję.
A może byś pojechał na miejsce? Może miałoby to sens.
Może tak, ale na razie szukam. Mieli nam przyjść trzy gatunki z Indonezji, ale zawaliło się to na europejskich pozwoleniach.
Firma z Azji nie chciała załatwiać specjalnych pozwoleń weterynaryjnych do Europy. Musieliby się skontaktować tutaj z pewnym kupcem, a oni powiedzieli, że nie, nie będą się tym zajmować. Powiedzieli, że mają wystarczające pozwolenia na sprzedaż do całego świata, ale z EU nie będą robić nic dodatkowego. I tak to się skończyło. Mogliśmy mieć trzy gatunki, których tutaj nie mamy.
To szkoda.
To szkoda. Zawsze kupiłem około 30–50, podzieliłem się z ZOO, które dałem im za darmo. Mam bardzo dobrą współpracę.
Różnorodność gatunków i specyfika hodowlana
A mam tu jeszcze dzikie żyworódki.
Są przepiękne. Nie pomyślałoby się, że są takie ładne.
Mamy Xiphophorus heller yucatan I i II. Mamy Xiphophorus signum, Xiphophorus pygmeus i Xiphophorus montezumae. Są piękne. Ryba ma 7–10 cm i równie długi miecz lub i dłuższy.
Mam taki hodowlany cel utrzymania.
Myślałam, jakie gatunki nadawałyby się dla ludzi, którzy chcieliby akwarium z gatunkami dobrze widocznymi, „z kanapy”.
Te ryby przyzwyczajają się do ludzi, więc to by się sprawdziło. Na przykład Xiphophorus montezumae mam przy dnie. Potrzebują chłodniejszej wody i trochę silniejszy przepływ i miejsca, gdzie mogą się schować.
W naturze jest prąd w strumieniu i samiec trzyma się przy kamieniu, żeby się nie męczyć, i kiedy przyjedzie inny, wypędza go albo samica go przepędza.
Jedynym problemem jest to, że tu nie utrzymam roślin. Nie mam wystarczająco światła. Kiedy karmisz mrożonym pokarmem, przykleja się on do roślin. To jest trudne. Więc mają sztuczne, jakby mopy (np. szczotki do filtrów do stawów).
Kiedy młode nie mają się gdzie schować, zostaną zjedzone. Więc wpadają młode, zawsze tylko wychylą się i od razu wracają i dopóki nie mają 1,5 cm, to nie wyjdą.
Proporczykowce: pasja i sukcesy
Jak wpadłeś na proporczykowce? Z czystego przypadku.
U kogoś je zobaczyłem i te kolory tak mnie zafascynowały, że chciałem spróbować. Na początku miałem Fundulopanchax, od razu chciałem spróbować Nothobranchius. Nigdy wcześniej tego nie robiłem, więc mnie wciągnęło. Potem przy tym zostałam.
Jak długo hodujesz proporczykowce?
Niedługo. Około siedmiu lat.
Na to, ile masz wyróżnień…
To za ostatnie trzy lata. Ponieważ przekonał mnie były prezes Czeskiego Towarzystwa Proporczykowców. Oznajmił mi: „No Romane, będziesz u nas.” I zostałem członkiem. Po dwóch latach poprosił mnie, żebym wystawiał.
Więc zacząłem wystawiać. Celem było, żebyśmy byli przynajmniej dwaj Czesi w pierwszej dziesiątce. Więc pierwszego roku od razu wygrałem nagrodę europejską. Drugiego roku prezes mówił: „Romane, byłoby dobrze, gdybyś wygrał znowu,” i udało mi się znowu wygrać. Wtedy powiedziałem: „Trzeci rok i potem wystawiam tylko niewielką ilość, to było naprawdę męczące.”
W zeszłym roku byliśmy jako klub pierwszymi.
Patrzyłam, że w stowarzyszeniu proporczykowców jest ogółem około 20 członków.
Tak, mniej więcej.
Z tego aktywnych jest do dziesięciu. Ci, co mają więcej akwariów, jest nas siedem, osiem. Są też tacy, co tylko płacą składki, ale już tego właściwie nie robią. To takie „martwe”. Nawet na wystawie nikt nie przychodzi.
Szkoda, że termin nakłada się na wystawę w Rychnovie.
Świadomość o tych rybach jest znikoma. Często myślą, że są to ryby zabójcze, co nie jest prawdą. Myślą też, że nie da się ich hodować z innymi rybami. (O tym pisał w artykule Ondřej Dočkal, „Proporczykowce – piękne, różnorodne, pasują właśnie dla ciebie?”)
To też ciekawe w akwarystyce, że w niektórych obszarach są ogromne obroty. Np. niektóre e-sklepy.
Mnie w tych e-sklepach martwi, że sprzedają taniej niż małe sklepiki stacjonarne, które mają czynsze, i żeby miały sens, muszą mieć marżę.
Na przykład tutaj w Příbrami mają świetne ryby, ale ludzie nie chodzą do sklepów zoologicznych. Wolą iść do Tesca, do SuperZoo. Sprzedawczynie tego nie rozumieją i nie doradzą. Tu, w lokalnym sklepie, powiedzą, co zadziała.
ForAquarist jest stworzony tak, żeby pomóc małym sklepikom i hodowcom.
Kolega też mi mówił, że na Facebooku miał 3000 ludzi i chwalił się, ile zarobił, skupując ryby i sprzedając je w tej grupie. Proponował mi odkup, ale tego robić nie będę. Nie mam na to czasu ani ochoty. Raz w tygodniu pakuję ryby na hurt do Niemiec i ta ilość pokrywa mi koszty i hobby.
W niewielu sklepach akwarystycznych znajdziesz ryby, które nie są dla zysku. W wielu ludzie hodują ryby tylko na zarobek i nie ma tam ani jednej dla przyjemności.
Wracając do proporczykowców, co wydaje ci się najtrudniejsze w ich hodowli?
Ryby te rozmnażają się stosunkowo dobrze, ale w przypadku wielu gatunków problemem jest wykluwanie się ikry. Na przykład u wachlarzowców. Po 3-6 miesiącach zalewasz woreczek, widzisz sto jaj, a wylęgają się tylko cztery rybki. Następnie suszysz to ponownie i wylęga się np. 20 rybek, a pozostałych 70 być może nigdy już się z tego nie wykluje. Z kolejnego woreczka może wykluć się 100 rybek.
Jest to więc nieprzewidywalne.
Pobieram tylko wyklute młode, które przeżywają. Od Diapteronów co półtora miesiąca pobieram około stu młodych. To już trudniejsza ryba, ale jeśli mają odpowiednie warunki, da się to zrobić. Większość gatunków jest stosunkowo łatwa do rozmnażania i odchowywania.
Ryby złowione w naturze bardzo dobrze się rozmnażają, dobrze się wylęgają, ale ich potomstwo już nie. Być może brakuje im po prostu pokarmu z natury, np. jakiś mrówek czy czegoś innego. Może się więc zdarzyć, że już się nie rozmnożą, ale za trzy lata ktoś znów pojedzie na wyprawę i znów je przywiezie. Poza tym nie sądzę, żeby killifish były trudne do rozmnażania. Są gatunki, które rozmnażają się trudno, ale myślę, że większość jest stosunkowo łatwa do rozmnażania, a trudnych będzie około 30%. To oczywiście tylko moja opinia.
Chodzi o to, jak postrzega to społeczeństwo, czy nie uważa ich za krótkowieczne, trudne w hodowli ryby.
Wszyscy znają je jako Killifish i już sama nazwa...
Wiem, że to po duńsku „kałuża”.
Tak, mówi się, że w każdym śladzie słonia ryby osiedlają się i rozmnażają.
Dla początkujących Fundulopanchax gardneri są bardzo łatwe do rozmnażania. Fundulopanchax amieti również powinien się udać początkującym. Jest też wiele ryb z rodzaju Aphyosemion, to piękne ryby i łatwe do rozmnażania. Wystarczy trochę bardziej miękka woda.
A jak długo będą żyć?
Fundulopanchax, Aphyosemion 2-4 lata. Epiplatys nawet 10 lat i wystarczy im 18-22°C.
Nothobranchius, piękna ryba. Do akwarium wystarczy słoik po ogórkach. Wsypać 2 cm torfu lub włókna kokosowego, wpuścić jednego samca i dwie samice, a będą się w to wycierać. Każdy może spróbować. Zlać torf z ikrą, wycisnąć. Niektóre gatunki można zalewać już po miesiącu.
Ciekawe jest to, że jeśli akwaryści chcieliby zrobić sobie przerwę, mogą schować ikrę i pozwolić dorosłym rybom dożyć.
Do tego Nothobranchius są świetne. Zalewa się je na przykład dopiero po 5-7 miesiącach, w zależności od temperatury. Ryby hodowlane wycierają się, a po pół roku do ośmiu miesięcy umierają. Potrafią rozmnażać się codziennie nawet w 20°C. Samica składa na przykład sześć jaj dziennie. A potem zalewam je, kiedy chcę.
Które killifish są Pana ulubionymi?
My, zapaleni hodowcy killifish, chcielibyśmy mieć wszystkie. Hodowałem około 45 gatunków i rozdałem je. Nie dało się już dalej, taka ilość jest naprawdę trudna do utrzymania. Spróbowałem po trochu wszystkiego.
Druhý díl rozhovoru bude brzy zveřejněn.