Rozmowa z Romanem Štefankiem (2. część): Woda jest kluczem do zdrowych ryb!
Dlaczego woda jest kluczowa dla każdego akwarysty? W artykule zajrzymy za kulisy opieki nad tysiącami ryb, ujawnimy pułapki biznesu z neonami i odsłonimy przyszłość akwarystyki w Czechach.
Woda: Kluczowy czynnik i wyzwania
Rola odgrywa chyba sporo karmienia.
Zdecydowanie. Czeskie ryby są znacznie większe niż zagraniczne. Tutaj dużo karmią żywym. Wystawiam roczną rybę i jest tak samo duża jak od kogoś innego trzyletnia. Ale wakacje w Karaibach to już przeszłość, tam sobie dają proporczykowce.
Próbowałem mikry i po przetrzymaniu zdechły, więc powiedziałem, że już nie chcę i wszystko kupujemy. Nitkę, patentkę, koretrę, żabronóżkę dostają 2x żywą. Wszędzie u hodowlanych par lęgną się potęgi.
Jak oceniacie przygotowanie wody?
Woda jest dzisiaj ogromnym problemem. W studniach jest mnóstwo szkodliwych substancji. Każdy powinien mieć aktywowany węgiel. Kto ma dobrą wodę i wytrzymuje mu w tym nawet wrażliwszy potęg, musi się cieszyć. Woda zaczyna być dużym problemem bardziej niż dawniej. Dzisiaj to tylko o tej wodzie.
Tutaj z Brd teczy w potokach jest jeszcze stosunkowo dobra woda. Kawałek stąd miała woda 5 pH, tylko zmieniała się przewodność. Kiedy długo nie padało, woda płynęła jak miód. To dodawano do ikr. Wystarczyło mało i szło to.
Ponieważ teraz teczy co chwilę coś innego, musiałem nauczyć się robić wodę sztucznie, aby mieć ją przez cały rok taką samą. Ale i tak nie jest taka sama.
Ci, co mają wodę z rzeki, tam się to zmienia. Przyjdzie wiosna i warstwy na zbiornikach się zmieniają i ryby umierają, a potem po dwóch miesiącach to się wyrównuje i wołają, że już to znowu działa, a na jesień przychodzi to samo. Znowu te warstwy się zmieniają.
A wy więc używacie aktywnego węgla?
Ja na końcu nie.
Już chciałem tam aktywnego węgla dać. Miałem problemy, że Lorikalia nawet nie zaczęły żreć i umierały. Teraz nagle zaczęły trzymać.
A osmozy nie używacie?
Osmozy używam tylko na proporczykowce i krewetki.
Jeśli mi tego nie dadzą odwilżacze, to puszczę osmozę, mam dużą profi. 200 l/godz. Puszczam to raz na jakiś czas na godzinę i mam wody sporo. Neonki więc już nie robimy. Dla nich mieliśmy kolumnę.
Już nie chciało mi się mieć z ługiem i kwasem przy regeneracji nic wspólnego, więc to dałem precz. Dzisiaj wiele ryb bez kolumny nie da się zrobić. Osmoza jest mało. Nie potrafi usunąć tyle, co potrafi kolumna. Kto się zadowala osmozą, musi być zadowolony. Kto nie, musi przejść na kolumnę.
Co więc robicie, aby mieć ładne ryby?
Karmimy żywym. Suche proporczykowce mało przyjmują. Zwykłe gatunki, na przykład Fundulopanchax gardneri lub i Fundulopanchax sjostedti i niektóre Aphyosemion suche karmy biorą.
Jeszcze do tej wody. U nas jest bardzo twarda woda ze studni.
Na twardą wodę można robić Nothobranchius. W twardej wodzie działają super. Ciężko cierpią na oidium. W twardej zasadowej wodzie ta choroba nie ma szans. Nawet na tlenieniu to Nothobranchius nie przeszkadza.
To dobry tip.
Ty byście tam na pewno szli. Ja z nimi musiałem skończyć. Byłem u weterynarza i odkryli tam trzy gatunki bakterii, więc to porzuciłem.
Jak to rozwiązujecie, gdy macie jakieś bardziej skomplikowane choroby?
Na rybach jest niemal wszystko, ale dopóki ryba jest w dobrej kondycji, to z tym może żyć. Jeśli chwilę pobędzie w wodzie z azotynami lub niewłaściwym pH, to natychmiast zaczynają się te choroby objawiać.
Macie więc jakichś sprawdzonych weterynarzy?
Wysyłaliśmy ryby do Czeskich Budziejowic do weterynarii, jeszcze gdy był tam MUDr. Prouza na choroby ryb. Ostatecznie odkryliśmy, że można to wyleczyć, ale musiałbym mieć te ryby permanentnie, ponieważ to jest tutaj z tej wody. Tylko to dotykało Nothobranchius. Pływała u nich inna ryba, ale tylko ten Nothobranchius to dostał.
Społeczność i przyszłość akwarystyki
Co się tyczy proporczykowce, spotykacie się też poza wystawami?
Na wiosnę mamy wiosenne spotkania. Mamy zebranie i ustalamy przygotowanie wystawy. Frekwencja wynosi około 70 %.
Soutěžicie też za granicą?
W tym roku już byliśmy w Holandii. Do Niemiec zabraliśmy ryby.
Do Hiszpanii nie udało nam się dostarczyć ryb. Jeszcze będzie w Italii pod koniec czerwca. Do Francji chciałbym się pojechać przyjrzeć.
To będzie w zarysie. W tym samym terminie co w Pradze to jeszcze będzie i w Szwecji.
Mieliśmy mieć termin o tydzień wcześniej, ale z powodu produkcji Ogrodu Botanicznego w Pradze, więc nam tego terminu nie dali.
Jak długo trwa przygotowanie wystawy?
Korpusy, przygotowanie piasku, napełnianie, nawiązywanie kwiatów do kamyków trwa około 3–4 dni.
Plany na przyszłość
Jakie macie plany na przyszłość?
Rozszerzenie krewetek. Mam dla nich przygotowane i napełnione zbiorniki, ponieważ myśleliśmy, że na 100 % z tej Malezji przylecą. Teraz dałem link do ZOO i zobaczymy. Marzę o Aphyosemion joergenscheeli. To dla mnie wyzwanie i top proporczykowec.
Teraz dostałem ikry z Portugalii. W przyszłym tygodniu będę podlewał.
A coś trzeba do domu?
Tylko tego nie. Człowiek jest zadowolony, że tego w domu nie widzi. Jest tego sporo. Spędzam tutaj w piwnicy cały czas. Ja czasami pracę odkładam, ale już wiem, co mogę zostawić na drugi dzień i co musi być zrobione, nawet jeśli nie miałbym iść spać. Ale czasami to też się nie udaje.
A to potem człowiek żałuje... Żałuje, że tego nie zrobił....
Zdecydowanie chciałbym sobie sprawić Lorikarie, które zakopują się w piasku, że im tylko oczy wystają. Są biało-czarne... Pseudohemiodon apithanos. Są piękne, ale zobaczymy. Są dość drogie. Może na emeryturę. Miałem też farlowelli. Teraz mam sześć gatunków loricarii.
Wpłynął na was ktoś?
Bardzo dużo nauczyłem się od Luboša Borovki z Vodňan. Z nim miałem przez chwilę hodowlę. Chyba pięć lat.
Kiedy ma się to szczęście, że ktoś z wami o tym rozmawia, to jest super. To się dużo działo w Południowych Czechach. To, co przeżyłem tutaj w Środkowych Czechach, tego nie rozumiałem. Jeden drugiego do ryb nie wpuszcza. Łżą sobie w oczy i nie chcą sobie pomóc. Głównie aż ten drugi nie odchowa.
Ja chętnie doradzę, ale każdy ma te warunki inne i co działa u mnie, nie musi działać u innych. Na przykład są dwie hodowle na tym samym rzędzie, jeden skopiuje to samo od drugiego i nie zrobi ich.
Mnie to przychodzi takie ograniczone. Jest zupełnie obojętne, czy to będzie robił mój sąsiad, czy ktoś na Morawach.
Tak samo te ryby wszyscy oferują na tych samych hurtowniach. Na południu mi ludzie przysłali bardziej przyjaźnie. Pomagali sobie.
Tak, i w artykułach lub publikacjach pana MUDr. Bydżowskiego, który jest z Czeskich Budziejowic, są instrukcje na odchów. Albo w książce „Neonki”.
Ono to i tak każdy robi zupełnie inaczej i musi się to dostosować do hodowli, głównie wody. I tak samo każdy musi to zrobić według tego, jak to działa w jego rybárni. Uniwersalny przepis nie istnieje. Ktoś robi neonkę w 20 µS, a ktoś w 80 µS. Jedyną rzeczą, która jest ważna, jest pH. Na ogólną neonkę nie powinno spaść poniżej 6,5 pH. Potem już potęg ma problem, zwłaszcza gdy to spadnie poniżej 6 pH. Kiedy już się to rozplawi, to może być 7 pH.
Niektórzy przytwardzają od pierwszego dnia. Każdy sobie to wyczuje, jak potrzebuje.
Ja tego na czas zostawiłem. Znowu zacząłem dopiero około siedmiu lat temu. Przedtem miałem hipotekę i termin ryb był aż na pół roku. A jeszcze to było ciężkie z tych firm dostać. Musiałem więc iść pracować inaczej. Dawniej firmy nie płaciły, a teraz już jest dobrze. Przerwę miałem około siedmioletnią. Nie miałem nic i nie mogłem do akwarystyki. A potem to się zaczęło. Zamówimy sobie akwarium. Kiedy już mamy akwarium, to zrobimy parę cudów...
Więc właściwie ryby pomogły wam, że sobie jeszcze w całkiem dobrym czasie zamówiliście nieruchomość.
To prawda. To była jeszcze rozsądna cena. Ale ten początek, chyba pierwsze trzy lata, tutaj był straszny. Od 5:00 do północy. Neonki nie szły, umierały, dopóki tego nie wyczułem.
To się człowiek myśli, że to umie, przestawia się i odkrywa, że nic nie umie i wszystko od początku.
To jest interesujące, to mówi więcej akwarystów, że się przestawia i nie idzie to.
Człowiek się to nauczy w czymś robić i jak się zmieni woda, jest to inaczej.
W tych Vodňanach na przykład w akwariach niemal całkowicie wypuszczała się woda. Przez kocioł podgrzewała się na 22 °C i od razu się to dopuszczało do ryb. Ryby były oblepione bąbelkami, ale nie było problemu. Woda się nie zmętniała. Filtry się prały w pracy w Savu. Niektóre nawet całkowicie wyschły. Dawały się więc całkowicie suche kostki molitanu do akwariów i woda była super.
Każdy piąty dzień zmienialiśmy 90 % wody. Tutaj nie mogę sobie pozwolić wymienić więcej jak pół wody za tydzień. U potęg około 10 %. Kiedy wymienię więcej, to to pochcípá.
Nie wiem, co się z tą wodą dzieje, ale tak to po prostu jest. Zanim się z tym człowiek nauczy pracować, to chwilę trwa.
Jak widzicie przyszłość akwarystyki jako taką?
Kręgi nie istnieją, stowarzyszenia też już nie. Ja to widzę biednie. Chyba by chciało, aby sytuacja trochę się ułożyła. Jak tylko jest jakiś problem, pierwsze, co idzie na bok, to są koniki. Ryby, które są wymagające na energię, ludzie do domu nie dadzą. Nie chcą grzać w akwarium na 28 °C. Już nad tym przemyślają, czy im będzie grzałka, to nie wiem.
Dawniej miał w domu akwarium każdy. Dzieci to widziały w domu i ktoś sobie do tego wybudował związek na całe życie. Albo wiem, że ludzie przychodzą i mówią: „My zawsze mieliśmy w domu akwarium. Chciałbym sobie zrobić akwarium.” Ale dzisiaj już wiele dzieci nie może powiedzieć, aż dorosną, że by go chcieli, ponieważ go w domu teraz w dzieciństwie nie mają.